Kiedy na rynku pracy pojawiają się dziwne stanowiska zastanawiamy się co to takiego? Nazewnictwo w obcym języku – najczęściej angielskim ma nam sugerować, że owe stanowisko pracy jest czymś atrakcyjnym, stanowiskiem które warto obejmować. Często się jednak okazuje, że owe stanowiska pracy na przykład praca w sprzedaży nazwane jako sales menager to zwykła praca przy kasie w podrzędnym hipermarkecie.
Obecnie jest taki trend (no właśnie) żeby nazywać rzeczy po angielsku, bo fajnie brzmią, bo są oryginalne. Najczęściej jednak mają na celu poprawę wizerunku konkretnego zajęcia pracy. Dajmy na to praca sprzątanie nie zachęca młodych pań do pracy. Wyobrażają sobie siebie z miotłą, mopem i wiadrem wody. Nazwanie tego stanowiska pracy jako cleaner servce sugeruje, że owa praca jest czymś lepszym a co za tym idzie praca jest lepiej płatna. Nic bardziej mylnego. To taka sama praca z takim samym wynagrodzeniem jak praca zwykłej sprzątaczki zakładowej.
Taka praktyka nazywania stanowisk pracy po angielsku wzięła się stąd, że firmy zaczęły dbać o swój wizerunek. Zatrudniają specjalistów z dziedziny Public Relations którzy to doradzają im takie czynności. Czy jest to dobre czy złe? Należy sobie na to pytanie odpowiedzieć osobiście. Jednych to drażni a innych nie. Ma to na celu głównie zaciemnienie prawdziwego oblicza pracy która w rzeczywistości uchodzi za obciachową i może być uznawana za obraźliwą. Na przykład praca śmieciarza. Tak na prawdę każdy zawód jest potrzebny i ludzie wykonujący daną pracę zasługują na uznanie i nawet nazywanie tych zawodów innych językach nie zmieni ich natury.
Zastanowić się należy jak daleko posunie się ten zwyczaj? Na razie Unia Europejska narzuca nam pewne standardy, miejmy nadzieje, że w przyszłości się to jednak zmieni bo nie sądzę, że sami na to wpadniemy, aby zmieniać nazwy zawodów które stosujemy od pokoleń.