Pasta na szczotce do zębów wyglądała dokładnie tak samo jak wczoraj. Również podobny był obraz, który majaczył w lustrze. Tak to znowu ja, bezrobotna. Od przeglądania ofert pracy i klikania myszką następna strona, następna strona, w zasadzie powinnam mieć już zwichnięty palec wskazujący. Ale teraz robią tak dobre myszki, że ergonomię stawiają sobie na pierwszym miejscu. Pewnie pracuje u nich dobry ergonomista jego psia mać. Tak czy inaczej jestem umówiona na rozmowę kwalifikacyjną w pewnym biurze rachunkowym. Pamiętaj o dezodorancie! Cholernie się pocę w poczekalniach. I te tykające zegary w korytarzu. Jakby każde cyknięcie zegara oznaczało złotówkę jaką tracę siedzą tutaj i licząc na to, że to mnie wybiorą z pośród innych. A przecież nie jestem głupia. Nie jestem? Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. A co jeśli wszyscy w poczekalni są niegłupi? Gdybym cycki miała większe… jakiekolwiek Boże gdybym miała! A tak to klapa. Tylko intelektem muszę błyskać.
Winda przyjechała. Popatrzyłam czy kabina znajduje się za drzwiami i po upewnieniu się, że tak – wsiadłam. Dlaczego on mi się tak przygląda? Czy mu się podobam czy po prostu widzi we mnie nieudacznicę? Mam to gdzieś! W końcu bezrobocie to wina męskiej płci. Oni rządzą światem, więc także i bezrobociem. Rządzą… Tak tylko myślą. Tego już nikt nie kontroluje.
Jak zwykle się spociłam. To stres. Ale dezodorant z Biedronki jest ok.
Odezwiemy się do pani…